" "

Accuphase P-7500

ODPOWIADAJĄC NA PYTANIE DYSTRYBUTORA, zadane przy odbiorze sprzętu, „i jak się podobało” odpowiedziałem (jak zawsze) szczerze: „to świetny wzmacniacz, prawdziwa klasa, nawet jeśli nie do końca moja bajka”. Na wszelkie wypadek tłumaczę. Po pierwsze, nie mam (ani nie miałem do dyspozycji w czasie testu) żadnych naprawdę trudnych do wysterowania kolumn, więc przewaga mocy P-7500 nad poprzednikiem, czy moim Shinai, nie wnosiła wiele (choć, jak wspomniałem, pewne zmiany słyszałem), jak mogłoby być w innych „trudniejszych” przypadkach. Po drugie, jestem fanem SET-ów, a najbliższe SET-om wśród tranzystorów są te pracujące w klasie A i dlatego w ofercie Accuphase’a dla siebie szukałbym propozycji wśród ich znakomitych wzmacniaczy operujących właśnie w tej ostatniej.

Nie zmienia to faktu, że doceniam klasę i wyrafinowanie testowanej końcówki, sposób prezentacji, który nie pozostawia niczego przypadkowi, w której każdy element jest równie dopracowany i pasuje do spójnej całości. Na ogromny plus zaliczam fakt, że owej wysokiej mocy nie słychać jako brutalnej siły, ale raczej jest cechą, dzięki której muzyka jest prezentowana z tak niesamowitą swobodą i precyzją. Ważne jest (przynajmniej dla mnie) to, że to nie jest zimna superprecyzja, czy analityczność wytykająca palcami każde, najdrobniejsze nawet uchybienie w nagraniu/wydaniu, ale precyzja naturalna i nienachalna podkreślająca zalety nagrań.

Wysoka moc i współczynnik tłumienia zapewniają doskonałą kontrolę głośników i słychać to już nawet przy tych, które szczególnie trudne w tym aspekcie nie są. To także jeden z powodów, dla których prezentacja serwowana przez Accuphase P-7500 jest tak spójna, kompletna i tak niezwykle przyjemna w odbiorze. Jeśli więc szukacie potężnego, ale przy tym klasowego i wyrafinowanego wzmacniacza stereofonicznego, Accuphase P-7500 powinien się znaleźć na waszej krótkiej liście urządzeń do odsłuchu.

Marek Dyba, High Fidelity

Przejdź do strony z całością recenzji