Accuphase PS-550
Zbierając wszystko to do sumy trudno wnioskować inaczej, niż że kondycjoner się przydał. Przydał zarówno obrazowi, jak i audiofilskim potrzebom, przy czym ważne w tym również to, że z trzech sprawdzonych audiofilskich urządzeń aż dwa były lampowe. Często słyszy się głosy, że kondycjonowanie lamp to więcej szkody niż pożytku, ale to się nie potwierdziło. Zarówno stricte lampowy przedwzmacniacz (aż dziesięciolampowy, z dużymi triodami single-ended, OTL) – jak i hybrydowy Croft, z lampami tylko w roli sterowników, zyskały na współpracy, ich brzmienia się uszlachetniły. A nie tylko uszlachetniły w sensie poziomu kultury, ale też i odnośnie ciekawości, jaką mogły rozbudzać. Kiedy dodać do tego przyrost siły świecenia na klasycznym ekranie OLED, gdzie ta siła świecenia jest głównym kierunkiem działań konkurujących producentów w pogoni za potęgą efektu HDR i ogólnej jakości, jeszcze do tego dołożyć, że przyrost owej mocy nie odbył się kosztem jakości, a przeciwnie, światło też się uszlachetniło (pomimo że silniejsze, stało się milsze dla oczu), to mamy niezły komplet. Dobrze też będzie brać pod uwagę, że kondycjoner jest od firmy cieszącej się wielkim autorytetem, że sam efektownie się prezentuje i że jego zasób techniczny znacznie przekracza to, co zwykł oferować kondycjoner. Aż cztery, a nie dwa czy jeden, węzły robocze dbają o poprawę prądową, normując moc na cztery sposoby. Wydajność też jest dobra, sporo można podpinać. A cena? – Cena nie jest zaporowa, na rynku mamy hurmę kondycjonerów droższych.
Piotr Ryka, Hifi Philosophy
Przejdź do strony z całością recenzji