Audio Reveal Classique

ALEŻ TO KAWAŁ DOBREGO GRANIA! Wzmacniacz Michała Posiewki został zestrojony w taki sposób, aby idealnie wpasować się w wyobrażenia o graniu lampy 300B. I robi to doskonale. Dźwięk jest więc z jednej strony bardzo rozdzielczy, a z drugiej naturalnie miękki. To urządzenie, które podchodzi do muzyki nie w chłodny i racjonalny sposób, a w sposób, który sugeruje ciepło bijące z uśmiechu na twarzy projektanta.

Rzecz w tym, że Classique brzmi tak, jakby to miał być nasz ostatni wzmacniacz w życiu. Jakbyśmy już nie musieli niczego szukać i mogli wreszcie skupić się na muzyce, technikę odsyłając w przeszłość mocnym kopem. To zamierzony efekt, nie jest tak, że mówimy o wzmacniaczu idealnym. Ale nad problemami oraz wyborami przed którymi stają producenci projektując urządzenia, nawet te ultradrogie, polski wzmacniacz przechodzi suchą stopą.

To ciepłe, gęste, nasycone, bebechowe granie. I w dodatku bardzo dynamiczne. Zastanawiacie się pewnie państwo, jak to możliwe, że mówię o dynamice – a dodać mogę jeszcze jedno słowo: „bas” – w kontekście wzmacniacza o mocy ośmiu watów napędzającego trudne w obsłudze kolumny Harbeth M40.1? Nawet jeśli nie, ponieważ wywołałem ten temat, koniecznie trzeba też o tym powiedzieć. Urządzenie gra bowiem tak, jakby miało w zapasie waty składowane w jakimś zasobniku, z których swobodnie korzysta budując duży, ekspansywny przekaz o nisko ustawionym balansie tonalnym.

Tak, to niskie, ciepłe, niemalże ciemne granie. To ostatnie dorzucam warunkowo, bo nie chodzi o wycofanie wysokiej średnicy i góry pasma. Wokal DIANY KRALL z płyty Wildflower miał zachowane lekkie sybilanty, których producenci – w tej grupie jest również pianistka – nie odfiltrowali. To delikatne muśnięcie, ale ładnie otwierające brzmienie. Ale nawet ten detal został przez polski wzmacniacz zinterpretowany jako część dynamiki.

CLASSIQUE FIRMY AUDIO REVEAL jest jednym z najciekawszych wzmacniaczy z lampą 300B, jaki możemy obecnie znaleźć na rynku. Jest też jednym z najlepszych wzmacniaczy polskich w ogóle. Ma niesamowity rozmach, pełnię barwową, a jest przy tym wewnętrznie ciepły; jest też rozdzielczy. Nie epatuje selektywnością, to nie jest urządzenie tego typu. Zamiast szczegółów podaje informacje, w miejsce oderwanych od siebie wydarzeń podstawia złożone struktury. To nasycone, gęste granie o namacalnych źródłach dźwięku.

Wzmacniacz wydaje się grać ciepło – i niech tak pozostanie. Pokazuje niski, mocny bas o świetnej kontroli Nie schodzi aż tak nisko, jak wzmacniacz odniesienia i nie buduje też tak wszechogarniającej przestrzeni – do tego potrzebna jest jednak wyższa moc. A jednak wcale tego nie słychać jako braku. Bo dźwięk, jaki otrzymujemy jest absolutnie kompletny, i przyjemny, i po prostu – wciągający. I jest jeszcze łaskawy dla gorzej nagranych płyt te lepsze, jak ˻ 3 ˺ Take Five z płyty THE DAVE BRUBECK QUARTET Time Out, pokazując z prawdziwą wirtuozerią. Od nas ˻ GOLD FINGERPRINT ˺.

Przejdź do strony z całością recenzji