Dynaudio Contour 30i

Głębia i szerokość sceny okazują się imponujące. Na nich buduje się wyjątkowa swoboda i lekkość grania, powiew realizmu. Pod względem precyzji lokalizacji do „trzydziestek” nie mają startu nawet studyjne monitory. Wchodzimy w scenę, jakby to było coś oczywistego, naturalnego niczym oddychanie; nie musimy o nim pamiętać, żeby się nie udusić. I tak właśnie Dynaudio traktują przestrzeń: jako część muzyki, której nie można wyabstrahować. Muzyka płynie szeroko – kiedy trzeba – otacza; innym razem rozciąga się po horyzont. Rozmiar zależy od repertuaru i zawsze pasuje. Wystarczy prosta piosenka i jeśli jakość realizacji na to pozwala, to widzimy, kto gdzie stoi albo siedzi. Nie trzeba nawet zamykać oczu – mapa nagrania poukłada się sama. Obserwacja przestrzeni przynosi wiele dobrej zabawy, bo symfonika pokazuje rozmach, elektronika – pejzaże wypełnione fruwającymi planami, a dobrze zrealizowana opera… Chciałoby się powiedzieć, że wyrywa z butów, ale skoro wspomnieliśmy wcześniej o wielkiej klasie, to przydałoby się bardziej eleganckie określenie. Tak czy inaczej, efekty są spektakularne i dzieją się na naszych oczach, niezależnie od tego, czy je nazwiemy w sposób artykułowany, czy powitamy spontanicznym okrzykiem.

Szlachetność prezentacji przejawia się w jej spójności. Zakresy są scalone i żaden nie wysuwa się ani milimetr przed inne. Basisko potrafi być momentami potworne, ale i wtedy pasuje do reszty, ponieważ nie przejawia chęci do zostania solistą. Jest raczej miękkie, może nawet poluzowane, ale podkreśla płynność i charakter prezentacji. Żelazna kontrola byłaby nie z tej bajki.

Szlachetność, płynność i piękno sumują się w zawsze odczuwalny spokój. Głośniki się nie wysilają. Grają swobodnie i tak też prezentują przestrzeń. Relaksują i nie wymagają od odbiorcy skupienia, kiedy zechce usłyszeć coś konkretnego. Nie trzeba łowić niuansów – pozostają one wyraźne i niezniekształcone. Z drugiej strony – Contoury 30i to duże podłogówki i kiedy trzeba, potrafią pokazać swoją zdecydowaną, męską stronę. Uderzyć dynamicznym impulsem, zbudować ścianę dźwięku i poruszyć powietrzem. Potęga nie wiąże się jednak z topornością ani gwałtownością. Czy to dobrze? Tak, o ile nie preferujecie repertuaru wymagającego brutalnej siły i agresji. Dynaudio siły mają nawet więcej niż się wówczas przyda, ale brutalność pozostawiają przy wejściu, razem z butami.

Dwa systemy pokazały, że Contoury 30i są wrażliwe na zmiany zachodzące w sprzęcie towarzyszącym. Równie dobrze zachowywały się w towarzystwie McIntosha, jak i Accuphase’a, pokazując równocześnie ich odmienne światy: rozmach tego pierwszego i atmosferę drugiego. Czy to kolumny uniwersalne? W żadnym razie, ponieważ mają duże wymagania wobec wzmacniacza. Mimo że Accuphase E-800 bardziej wpasowuje się w moje oczekiwania, to znacznie mocniejszy E-5000 po prostu lepiej je wysterował.

Przejdź do strony z całością recenzji