Leben RS 28CX
Leben RS 28CX to dzielony, lampowy przedwzmacniacz linowy wyposażony w lampową sekcję wzmacniacza RIAA dla wkładek MM.
Przedwzmacniacz jest urządzeniem dzielonym, czyli rozbitym na dwa komponenty. W tym konkretnym przypadku, w jednej obudowie mamy kompletny, lampowy zasilacz, a w drugiej urządzenie sensu stricte, czyli układ wzmacniający sygnał, moduł RIAA, oraz selektor wejść wraz z potencjometrem siły wzmocnienia, oraz balansu kanałów. Taki zabieg ma na celu odizolowanie zakłóceń, jakie generuje transformator, od wrażliwych na to układów wzmacniania sygnału (szczególnie sygnału z gramofonu, który jest znacznie słabszy niż CD, a tym samym każde zakłócenie bardziej słyszalne).
Zasilacz, zarówno napięcia anodowego (opartego o prostownik lampowy 5Y3W) jak i napięć pomocniczych (w tym żarzenia lamp sterujących) umieszczony jest w oddzielnej obudowie. Taki zabieg nie dość, że fizycznie oddala transformator od lamp sterujących, to wykorzystuje fakt, iż obudowa sama w sobie jest solidnym ekranem. Zasilacz (jak i zresztą całe urządzenie) wykonane jest technologii point to point, jak już Leben nas zdążył przyzwyczaić, w środku jest schludnie i estetycznie.
Lekkim zdziwieniem był dla mnie rozmiar transformatora zasilającego – jest na tyle duże, że wystarczyłby na średniej wielkości integrę lampową. To, że transformator jest mocno przewymiarowany – oprócz tego, że podnosi koszty produkcji, jest zabiegiem jak najbardziej pożądanym. Dzięki temu napięcia mają mniejsze wahania, a sam transformator mniej się grzeje.
Obudowa modułu zasilacza, stylistycznie nie różni się niczym od głównej jednostki – to doskonale znany z innych sprzętów Lebena design nawiązujący do lat 70 tych. Złoty front panel, z dwoma zielonymi paskami, drewniane boczki i czarna, metalowa pokrywa z otworami wentylacyjnymi. Z przodu zasilacz tylko jedna dyskretna dioda, z tyłu porządne gniazdo zasilające IEC oraz gniazdo do systemowego kabla zasilającego, którym łączymy zasilacz z główną jednostką.
Główna jednostka, w tym samym stylu wizualnym, z tym że na front panelu zbiór gałek i przełączników. Tak więc złote gałki selektora źródeł oraz pętli magnetofonowej, duża gałka potencjometru głosu i obok mniejsza odpowiedzialna za balans. Podświetlany na czerwono przycisk włącznika oraz dyskretna dioda sygnalizująca rozgrzewanie urządzenia. Urządzenie stoi na plastikowych nóżkach, które mogłyby być solidniejsze, zwłaszcza że dedykowana końcówka mocy ma bardzo ładne i solidne aluminiowe nóżki, więc daleko nie trzeba było szukać… Może ze względu na to, że wewnątrz urządzenia, lampy mają amortyzowane podstawki, uznano, że nóżki nie są już tak ważnym elementem?
Jeśli chodzi o odsłuch, moim zdaniem ciężko opisywać walory dźwiękowe przedwzmacniacza w inny sposób niż jako tandem z końcówką mocy. Z preampem jest tak, że albo się polubi z daną amplifikacją, albo nie – nie ma na to żadnej reguły czy parametru, który pomógłby wyłonić optymalne połączenia. Trzeba testować różne warianty metodą prób i błędów innej rady nie znam.
O ile w opisanej przeze mnie końcówce mocy Leben CS1000 nie byłem w stanie znaleźć innego kompana niż dedykowany preamp, z którym by się zgrywał dając pełnie satysfakcji, to omawiany Leben RS28CX, jest mniej wybredny i spektrum doboru końcówek mocy jest spore. Chociaż muszę przyznać, że i tak najprzyjemniej mi się go słuchało w duecie z CS1000.
Od razu trzeba zaznaczyć, ze RS28CX lubi końcówki mocy szybkie i mocne. Jeżeli połączymy go z końcówką mającą problemy z wysterowaniem kolumn lub grającą obfitym i wolnym basem pojawią się kłopoty. Przedwzmacniacz ten ma piękny i z niesamowitą gradacją rysowany bas. Dodatkowo jest on obszerny i mocny, choć raczej po „analogowej” stronie brzmienia – pomimo że jest go dużo, nie męczy przy dłuższych odsłuchach, co czasem ma miejsce np. w Krellu, gdzie na pierwszą chwilę szybki i twardy bas robi piorunujące wrażenie, a po kilku godzinach odsłuchu ma się tego dość…
Częściowo ze względu na ten właśnie spory bas, proponowałbym ten przedwzmacniacz do raczej dużych pomieszczeń. Owszem i w małym da się z dużą satysfakcją go słuchać, ale trochę trzeba się będzie natrudzić, by pełne pasmo basowe, jakie dostarcza Leben, nie zdominowało przekazu. Co oczywiste, również głębia i lokalizacja źródeł na tym ucierpi, a szkoda byłoby tracić jeden z większych atutów tego urządzenia. Wokale są głębokie, dźwięk wypełnia całe pomieszczenie, każdy drobny element spektaklu muzycznego wybrzmiewa i unosi się w powietrzu. Po wypięciu tego przedwzmacniacza z systemu i zastąpieniu go „pasywką” system brzmi jakby uleciała z niego dusza.
Średnie tony, jak już wspomniałem, są nasycone i dźwięczne. Najbardziej słychać to na wokalach i instrumentach strunowych. Nie zlewają się te dźwięki z solidnym basem, nie przykrywają też wysokich tonów, które są czyste ale raczej łagodne w odbiorze, tzn. nie dominują. Ciężko mi wyobrazić sobie system z tym preampem gdzie, góra mogłaby kłuć w uszy, albo męczyć przy dłuższym słuchaniu.
Widać, że jest to sprzęt do słuchania muzyki, a nie do zawodów — gdzie uda się najwięcej szczegółów na wysokich tonach wyłapać. Tam, gdzie trąbka ma zabrzmieć dosadnie – zabrzmi, blachy instrumentów perkusyjnych — brzmią jak z blachy. Jednakże pomimo tego wysokie tony nie przeszkadzają w zanurzeniu się w odsłuch, zbyt przesadną ilością informacji. Tak właśnie powinna brzmieć referencyjna góra według mnie – bez zbytniego złagodzenia, ale również bez zasypania słuchacza zbyt dużą ilością informacji.
Przedwzmacniacz posiada również sekcję gramofonową, w pełni opartą na lampach. Pozwoli nam to słuchać wkładek MM. Jeżeli chcielibyśmy korzystać z wkładki MC, konieczny będzie zewnętrzny step up. Ten aspekt jest moim zdaniem łyżką dziegciu w beczce miodu – o ile sam stopień RIAA jest co najmniej bardzo dobrej jakości, to jednak w przypadku high endowego preampa istnieje duże prawdopodobieństwo, że użytkownik będzie chciał korzystać z wkładki MC.
Natomiast jeśli zadowolimy się wkładką MM, myślę, że można na tym preampie zakończyć budowę systemu analogowego. Być może zewnętrzny preamp RIAA zagra lepiej, ale by to osiągnąć raczej należy sięgnąć do kieszeni równie głęboko, co w przypadku samego RS28CX. Urządzenie wprawdzie tanie nie jest, ale patrząc na obecne ceny (szalone!) sprzętów high endowych, okazuje się, że jest to jedno z tańszych urządzeń tej klasy, które można uznać za end line.
Na pocieszenie zawsze można wmówić sobie, że „gratis” dostaliśmy bardzo dobry lampowy RIAA, więc cena okazyjna, choć lekko ostudzić emocje może fakt, że preamp nie jest wyposażony w pilota. Użyty potencjometr, nie posada silniczka, więc pilot w takim wypadku nie ma sensu.
Podsumowując, Leben RS 28CX to bardzo dobre urządzenie — przemyślane jest jako kompletny produkt dla osób ceniących sobie muzykalność, rytm i potęgę dźwięku. Dla którym osób bliżej do analogu i vintage niż do sprzętów współczesnych. Dla wielu z nich może być to przedwzmacniacz docelowy.
Lampy: 6CG6 (5881) General Electric x 2; 12AT7 General Electric x 2; 5Y3WGT x 1
Wzmocnienie: 20.2 dB
Dokładność RIAA: > 0.3 dB
Max. napięcie wejściowe: 400 mV/80 V
Impedancja wyjściowa: 580 Ω
Wymiary: 585 x 240 x 175 mm
Waga: 13 kg