" "

Octave Jubilee

Gdzie na osi sznytu grania umieściłbym tytułowy set pre/power Octave Jubilee? Bez większego namysłu pomiędzy ostrym i nadmiernie wyrazistym malowaniem świata muzyki, a jego przeciwnością, czyli przekazem zdradzającym symptomy zażycia Pavulonu – niby gładko i plastycznie, jednak bez energii. Najnowsza odsłona niemieckiego wzmocnienia nie szuka poklasku w byciu pierwszym w każdym aspekcie typu: ostra kreska, czy bezpardonowa wyrazistość prezentacji, tylko skupia się na pokazaniu świata muzyki z jego przyjemniejszej strony. Jednak jak wspominałem, w zależności do konfiguracji z możliwością lekkiego naginania jej do swoich potrzeb. Oczywiście także wówczas oferuje kopnięcie i wyczuwalny puls niskich tonów, pełną energii średnicę i skrojone w służbie reszty pasma, nie wychodzące przed szereg wysokie tony. Czy to jest oferta dla każdego? I tak i nie? powód? Jeśli wszyscy zadadzą sobie trud dobrania odpowiedniej reszty toru, wówczas spokojnie poleciłbym ją każdemu. Jeśli natomiast opisany zestaw jednorazowo bez prób z kilkoma innymi, podłączycie do przypadkowych, nie do końca wpisujących się w Wasze gusta kolumn, wówczas wiedząc, iż może wydarzyć się porażka, takowych delikwentów natychmiast bym skreślił. Tylko tyle i aż tyle. Co zatem z tym fantem zrobić? To proste. Jeśli jesteście otwarci na wpisane w naszą zabawę nieodzowne próby przed końcową oceną i ewentualnym zakupem tytułowego zestawu, śmiało możecie dzwonić do dystrybutora. Jestem pewny, że będzie z tego chleb.

Jacek Pazio, Soundrebels

„Najnowsza” (cudzysłów z racji wieku tytułowych konstrukcji w pełni zamierzony) odsłona Octave Preamp & Jubilee Mono SE, to zestaw, który ma jasno sprecyzowane priorytety, którymi są wyrafinowanie i elegancja oparte na potężnej mocy i jedwabistej gładkości. Czy jest to propozycja dla przysłowiowego „każdego” miłośnika High Endu? Z racji ceny przekraczającej 100 000€ z pewnością nie. Jednak o ile tylko taki pułap cenowy nie jest dla kogoś problemem, to chociażby z ciekawości warto na niemiecki set rzucić uchem, gdyż jest to przykład, że da się jednak z pomocą lampy na poziomie w pełni satysfakcjonującym napędzić nawet trudne kolumny i o ile kontur i definicja może nie będą tak precyzyjne jak z potężnych tranzystorowych pieców Gryphona, czy Vitusa, to ewentualne różnice oceniać będą sami zainteresowani i coś mi się wydaje, że raczej w kategoriach własnych gustów i preferencji a nie na zasadzie wyższości jednego nad drugim.

Marcin Olszewski, Soundrebels

Przejdź do strony z całością recenzji