" "

Rekkord M-600

ZACZĄŁEM TEN TEKST od wyrażenia podziwu dla firm, które potrafią zaoferować dobrze grające produkty audio w rozsądnej cenie, by w ten sposób zachęcić jak najwięcej ludzi do poznania lepszej (w sensie jakości odtworzenia) strony muzyki. Rekkord Audio i ich gramofon M-600 należą do tej kategorii. Nie są w tym jedyni, ale na podstawie testowanego modelu, moim zdaniem, są w tym dobrzy. Uroda rzecz względna, więc nie mogę powiedzieć, że M-600 spodoba się wszystkim, ale jego wykonanie i wykończenie są po prostu dobre więc przyjemnie jest zawiesić na nim oko.

Od strony użytkowej, może poza kwestią ewentualnego (tzn. jeśli ktoś ma już wyrobione nawyki) przestawienia się na odwrotną niż zwykle pracę dźwigni windy ramienia, reszta jest bezproblemowa. Jak mało który produkowany współcześnie gramofon, topowy model Rekkord Audio oferuje trzy prędkości, więc można na nim posłuchać także starych wydań na 78 obrotów (po zmianie wkładki, oczywiście). Ma odłączany interkonekt, więc można się pokusić o jego apgrejd, podobnie jak i 12 V zasilacza wtyczkowego.

No i, co przecież najważniejsze, naprawdę dobrze gra. Bez żadnych fajerwerków, po prostu równo, spójnie, z pełną, barwną, czystą średnicą i świetnie uzupełniającymi ją nieefekciarskimi, ale i nie pozostawiającymi wiele do życzenia, skrajami pasma. W efekcie, właściwie z każdą płytą i niezależnie od gatunku muzycznego, a nawet jakości wydania (bo tak naprawdę słuchałem w dużej mierze „zwykłych”, a nie audiofilskich wydań) pozwala po prostu cieszyć się muzyką. Dla wielu osób, nieaudiofilów, to może być gramofon na lata, a dla innych pierwszy spory krok w stronę „poważnego” grania.

Marek Dyba, High Fidelity

Przejdź do strony z całością recenzji